Dziecko samo wyszło ze szkoły. Nikt się nie zorientował, że malucha nie ma

Zdjęcie ilistracyjne fot. pixabay

Pierwszoklasista sam opuścił teren szkoły i poszedł do domu. Dyrektorka przeprasza rodziców. 

Do zdarzenia doszło 2 września w Szkole Podstawowej w Świerklańcu. Jeden z uczniów, bez opieki opuścił szkołę, choć miał być w tym czasie w świetlicy.

„Nikt nie wie, kiedy i jak pierwszoklasista wyszedł z placówki, zwłaszcza że drzwi są zamykane” – informuje lokalna gazeta.

 

– Kiedy mama chłopca powiadomiła mnie o wszystkim, przeprosiłam ją i obiecałam, że wyjaśnię sprawę. Do takiej sytuacji nie powinno dojść. Wprowadziliśmy zmiany w organizacji pracy i zapewniam, że więcej takiego zdarzenia nie będzie. Rodzice mogą być spokojni o bezpieczeństwo swoich dzieci – wyjaśnia Tygodnikowi Gwarek Kunegunda Trynkos, dyrektor szkoł.

Za ucznia, który samowolnie opuści teren szkoły w czasie zajęć odpowiada szkoła. 

„Kiedy dziecko pozostające pod opieką szkoły wyjdzie poza teren i ulegnie wypadkowi, oświadczenie podpisane przez rodzica nie uwolni szkoły od odpowiedzialności za ucznia. Wypadek ucznia będzie wypadkiem osoby pozostającej pod opieką szkoły, ze wszystkimi konsekwencjami z tym związanymi. O zaistnieniu takiego wypadku decyduje bowiem fakt pozostawania ucznia pod opieką szkoły – niezależnie od miejsca zaistnienia wypadku (rozdział IV rozporządzenia MENiS z 31 grudnia 2002 r.)” – czytamy na portaloswiatowy.pl

 

źródło: Tygodnik Gwarek, portaloswiatowy.pl