Niezwykła podróż 20-latka z Gliwic. Pieszo podróżuje po Europie

Archiwum prywatne

Młody mieszkaniec Gliwic postanowił wyruszyć w pieszą podróż po Europie. 20-latek wyruszył w połowie maja i planuje w sto dni pokonać trasę liczącą 4500 kilometrów. 

Michał Bradel widział już m.in. piękną Wenecję, Bazylikę Notre-Dame de Fourvière w Lyonie czy Stadion Olimpijski w Monachium. Na plecaku ma zamontowany przenośny panel słoneczny, dzięki któremu może naładować telefon. Jak mówi, jest w stałym kontakcie z tatą, który pomaga mu w sprawach technicznych. Przeważnie nocuje na kempingach i w agroturystyce.

Redakcja: Skąd pomysł na pieszą wędrówkę po Europie?

Michał Bradel: Był taki moment, w którym potrzebowałem jakiejś zmiany. Chciałem zrobić coś dla siebie, ale coś nie takiego zwykłego. Chciałem zrobić coś w swój własny, niepowtarzalny sposób, coś bardzo trudnego, co będzie wymagało czasu, przygotowań. Więc zacząłem planować podróż, która powinna mi zająć ok. 100 dni. Z Gliwic wyruszyłem 15 maja, aktualnie jestem w Austrii.

Gdzie nocujesz i jak to wygląda finansowo?

Aktualnie jestem na kempingu, ale zdarza mi się też nocować na agroturystyce. Czasem jednak jest ciężko znaleźć nocleg. Finansowo wygląda to tak, że przychodzimy na kemping i płacimy. W niektórych miejscach uda się opowiedzieć swoją historię, wtedy czasami uda się zredukować te koszty. Średnio za kemping, za agroturystkę płacę w granicach 10-15 euro.  Łącznie w 80 dni trasy wydałem w przeliczeniu na złotówki ok. 8 tys. zł.

Jak długo przygotowywałeś się do podróży?

Przygotowywałem się pół roku, w dosyć różnych wariantach. To nie było tylko chodzenie, zatrudniłem się jako kurier, żeby pracować po 10 godzin dziennie w ciężkich warunkach pogodowych. Miałem też przygotowanie fizyczne, ponieważ gdzieś tam całe życie uprawiam sport, choć na bardzo amatorskim poziomie, aczkolwiek te przygotowanie do wysiłku też gdzieś było. Pasja do biwakowania, pasja do spania w namiotach, to też jest coś, co jest potrzebne. To wcale nie jest takie łatwe, każdego dnia rozbijać namiot, niezależnie od pogody, suszyć ubrania, ubierać mokre.

Jakie masz rzeczy ze sobą, które najbardziej są ci pomocne?

Na plecach noszę panel słoneczny, wszystko ładuję z niego. Kilka razy zdarzyło mi się, że ładowałem z gniazdka. Dzięki temu odchodzą mi dodatkowe koszty. Mam też cieplejszy śpiwór. Przed wyjazdem myślałem, aby zaopatrzyć się w taki letni, tymczasem zabrałem typowo górski i to była dobra decyzja. On jest trochę cięższy, aczkolwiek w niektórych miejscach w nocy potrafi być naprawdę zimo. W Czechach była nawet temperatura poniżej zera. Z innych takich rzeczy, to ubrania termiczne. Nie brakuje też sprzętu do gotowania, jest też apteczka i wojskowa manierka.

Jakie masz plany po wakacjach?

Wrócę do Gliwic jeszcze w trakcie wakacji. Myślę, że 29 sierpnia będę już w domu. Niewykluczone jednak, że uda się wrócić szybciej. Prawdopodobnie wrócę do szkoły, jest pomysł, żeby wybrać się na psychologię, jednak nie odmawiam sobie planów na kolejne podróże, więc będę musiał to jakoś połączyć.

źródło: tarnogorski.info
Oprac. Łukasz Dudek