Jechali za pijanym kierowcą. „Jak teraz o tym myślę, to aż ciarki przechodzą”

Wracamy do wczorajszego zdarzenia, do którego doszło przy popularnym markecie na osiedlu w Miasteczku Śląskim. Przypomnijmy, że w godzinach wieczornych pijany kierowca wjechał w znak. Skontaktował się z nami świadek tego zdarzenia i opowiedział dokładnie, co się tam wydarzyło. 

– Jadąc od strony Kalet zauważyliśmy kierowcę, który jechał zygzakiem. Przejechaliśmy przez stację Shell w Miasteczku Śląskim. Na tej wysokości kierowca uderzył w znak, który wskazuje wjazd na stację benzynową. Kierowca jednak się tym nie przejął i pojechał dalej. Jechałyśmy cały czas za nim. Jak byli na drodze leśnej, nie bardzo wiedzieliśmy, co jest z kierowcą. Myśleliśmy, że może zasłabła lub używa telefon podczas jazdy. Hamował i przyspieszał. W pewnym momencie włączył awaryjne i dalej jechał – relacjonuje świadek zdarzenia. 

– Byliśmy w stałym kontakcie z policją. Najgorsze jest to, że nie wiedzieliśmy jak ten samochód zatrzymać. Nie wiadomo, jakby kierowca zareagował. To była pora, że jeszcze ludzie byli na chodnikach. Jak się jedzie za taką osobą i widzimy, co się dzieje, a nie możemy zareagować, to jak teraz o tym myślę, to aż ciarki przechodzą – wspomina zdarzenie kobieta, która przekazała nam informacje.

– Na osiedlu przy wjeździe na parking marketu kierowca wjechał w słup. W tym momencie z pojazdu wyszedł pasażer, który próbował do nas podchodzić. Na szczęście w pobliżu była grupa młodych chłopaków, którzy wyciągnęli kluczki z tego samochodu. Potem czekaliśmy na policję. Na glebie nie leżał kierowca, tylko pasażer. W momencie kiedy kierowca był w policyjnym radiowozie, to pasażer zaczął się rzucać do jednego z policjantów, dlatego skuto go w kajdanki. Pasażer się zataczał jak wyszedł z pojazdu, więc zapewne też był pijany – dodaje na koniec.

Policja potwierdza 

– W trakcie legitymowania pasażer był agresywny słownie, nie stosował się kompletnie do poleceń policjantów. W związku z czym założono mu kajdanki. Mężczyzna został przewieziony do izby wytrzeźwień w Bytomiu, ponieważ była od niego wyczuwalna silna woń alkoholu. Na izbie wytrzeźwień odmówił jednak badania trzeźwości – przekazała nam starszy sierżant Dominik Michalik, rzecznik prasowy tarnogórskiej policji.

Kierowca samochodu osobowego miał blisko 3 promile alkoholu. Na szczęście nikomu nic się nie stało, zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję.

źródło: tarnogorski
Oprac. Redakcja