W pobliżu Biedronki wybudują Lidla. Kilkaset drzew pod topór. „Myśmy państwu zaufali”

We wtorek 21 września w Świerklańcu odbyło się zebranie wiejskie. Głos zabrały mieszkanki, które są przeciwne wycince kilkuset drzew i budowie w tym miejscu niemieckiego Lidla. Nie chcą betonozy i smrodu za oknem, ponieważ drzewa są naturalną barierą oddzielającą domy od ruchliwej drogi. Martwią się również o małe sklepiki, które mogą nie wytrzymać konkurencji. 

– Dlaczego te drzewa są wszystkie do wycięcia? – zapytała wójta mieszkanka Kasia.

– To jest działka prywatnego właściciela, którą gmina sprzedała. W studium przeznaczenie tego miejsca jest usługowe – opowiedział wójt Marek Cyl.

– Bardzo mnie boli i podejrzewam, że nie tylko mnie. Rozumiem sprzedaż, ale czy gmina nie ma pojęcia komu sprzedaje i w jakim celu? Tyle było mowy na temat ekologii i czystego powietrza. Wycinamy wszystko po to, żeby powstał tam sklep – mówiła wyraźnie poruszona mieszkanka.

Małe sklepy upadną? 

– To zagraża również osobom, które prowadzą działalność, mają swoje sklepy. Naprawdę potrzebny nam jest tutaj sklep, skoro po drugiej stronie jest Biedronka? – zapytała.

Brak konsultacji z mieszkańcami 

– Czy nie powinno to być też skonsultowane? Myśmy państwu zaufali jako mieszkańcy, więc myślałam, że w naszym interesie podejmujecie takie decyzje i nie zgodzicie się na to, żeby tutaj były wycięte drzewa i powstało cokolwiek – dodała.

Działka została sprzedana w lipcu 2020 roku za blisko 1,6 mln zł. Gmina Świerklaniec jest bardzo zadłużona, więc taki zastrzyk pieniędzy zapewne poprawił bilans finansowy. 

– Na stacji benzynowej po kilku godzinach deszczu muszą być uruchomione pompy, które usuwają wodę. Te drzewa i ta łąka, która jeszcze tutaj jest, ona przyjmuje wodę. Nie trzeba być jakimś wielkim umysłem, żeby sobie wyobrazić, co będzie, jeśli powstaną kolejne metry betonozy – oznajmiła mówiąc o stacji benzynowej Crab, która znajduje się w najbliższym sąsiedztwie od miejsca, w którym ma powstać Lidl.

– Jestem bardzo smutna i rozczarowana – powiedziała.

Wójt tłumaczył, że pod względem przyrodniczym te drzewa nie są zbyt atrakcyjne, w porównaniu do tych w Parku w Świerklańcu.

„Będzie jeden wielki smród”

– Mieszkamy między jedną a drugą drogą, gdzie czasami jest bardzo ciężko oddychać. Dzięki tym drzewom to jeszcze mamy to świeże powietrze. Jak to powycinacie, to będzie jeden wielki smród – stwierdziła inna mieszkanka.

– W ramach wydanej zgody na wycinkę, inwestor musi dokonać nasadzeń uzupełniających, musi oddać przyrodzie to co zabrał – powiedział wójt Cyl.

Włodarz tłumaczył również, że w tym miejscu znajduje się mnóstwo przewracających się drzew.

To jednak nie przekonało oburzonych mieszkanek, które są złe na samorząd, ponieważ nikt z nimi tego nie konsultował.

– Zgodę na sprzedaż działki wyraziła Rada Gminy, czyli przedstawiciele wybrani przez państwa – tłumaczył wójt, przerzucając poniekąd odpowiedzialność na radnych.

„Ale nie skonsultowali z nami” – odpowiedziała pani Kasia.

Pojawił się również głos, że wójt mieszka w Nakle Śląskim, a wycinać drzewa będą w Świerklańcu.

Zobaczcie fragment nagrania 

Kilkaset drzew pod topór. Zdjęcia mieszkańców