Byłem z dzieckiem w szpitalu w Chorzowie. Szpital funkcjonuje bez tego całego cyrku

Zdjęcie ilustracyjne

Mieszkaniec Tarnowskich Gór miał dzisiaj przykrą sytuację, ponieważ jego dziecko rozcięło sobie w szkole łuk brwiowy. Tarnogórzanin miał obawy, że on i jego syn przed przyjęciem do szpitala będą musieli mieć wykonany wymaz na obecność koronawirusa. Ku jego zdziwieniu, nic takiego nie było potrzebne. Podejście placówki medycznej do pacjenta zainspirowało naszego czytelnika do tego, aby opisać zdarzenie. 

Do zdarzenia doszło w czwartek 16 września.

– Odebrałem syna ze szkoły z opatrunkiem na głowie i rozcięciem w okolicach łuku brwiowego. Po chwili namysłu gdzie jechać, aby uzyskać najlepszą opiekę dla dziecka, zdecydowałem się na szpital w Chorzowie przy ul. Truchana. Bałem się, że trzeba będzie przejść batalie z personelem szpitala jeśli chodzi o testy na koronawirusa i całe te procedury pandemiczne – mówi nam pan Paweł.

„Szpital funkcjonuje bez tego całego cyrku”

– Po przyjeździe okazało się, że szpital funkcjonuje bez tego całego cyrku, a personel jest bardzo przyjaźnie nastawiony do pacjentów i świadczy usługi na najwyższym poziomie. Jedyne co trzeba zrobić w związku z wirusem to wypełnić ankietę, czy miało się kontakt z zarażoną osobą, było się na kwarantannie itp. – dodaje tarnogórzanin.