REKLAMA
Mieszkanka powiatu tarnogórskiego przeżyła niepokojące zdarzenie na polu namiotowym nad zalewem Nakło-Chechło. Podczas weekendowego wypoczynku doszło tam do niebezpiecznego incydentu — ktoś wysypał brykiet z grilla, który mimo zalania wodą dalej tlił się na trawie. Niestety, po kilku godzinach w tą rozżarzoną resztę brykietu wszedł dwuletni chłopiec, co skończyło się oparzeniem II stopnia.
Jak relacjonuje mama chłopca, w sobotę byli ze znajomymi na polu namiotowym nad Chechłem. Wokół było pełno śladów po ogniskach i rozsypanego brykietu. W pobliżu wejścia do wody ktoś wysypał brykiet z grilla i próbował go zalać wodą, jednak mimo to brykiet nadal się tlił, szczególnie w ciepłym, słonecznym dniu. Po kilku godzinach maluch wszedł na teren z resztkami gorącego brykietu, co spowodowało poparzenie skóry stopy.
„Ratownicy byli na polu, więc po schłodzeniu pobiegłam do nich. Udzielili pierwszej pomocy, a następnie pojechaliśmy na SOR do Chorzowa. Mężczyzna, który wysypał brykiet, był skruszony i przeprosił, jednak jego żona kłóciła się z nami, twierdząc, że to my powinniśmy pilnować dzieci. Przez trzy kolejne dni jeździliśmy do szpitala. Obecnie dziecko nie stawia stopy na ziemię, potrzebuje opatrunków i leków przeciwbólowych. Nie wiadomo, jak długo potrwa leczenie. Gdyby jakieś inne dziecko się przewróciło na ten rozżarzony brykiet, nie chcę nawet myśleć, co mogłoby się stać” — relacjonuje mama chłopca.
„Pole namiotowe to teren prywatny, więc ratownicy powiedzieli nam, że nawet nie ma sensu zgłaszać tego na policję. Na SOR ratownik mówił, że takie wypadki w sezonie wakacyjnym zdarzają się dość często” – dodała kobieta.

Nasza sugestia
Warto zauważyć, że ratownicy mogli wprowadzić rodzinę w błąd, sugerując, że nie ma sensu zgłaszać incydentu na policję. Przy poważnych wypadkach, zwłaszcza z udziałem dzieci, zgłoszenie powinno być standardową procedurą, niezależnie od statusu własności terenu.
Zarządzanie polem namiotowym i bezpieczeństwo
Pole namiotowe nad zalewem Nakło-Chechło jest terenem zarządzanym przez gminę Świerklaniec, która pobiera opłaty za wjazd i korzystanie z obiektu. Na terenie pola rozmieszczone są betonowe popielniki przeznaczone do bezpiecznego zbierania odpadów z palenisk, takich jak popiół czy resztki brykietu. Niestety, w dniu zdarzenia wiele z tych popielników było przepełnionych popiołem, co mogło skłonić niektórych plażowiczów do nieodpowiedzialnego wyrzucania gorących resztek bezpośrednio na trawę.
Gmina Świerklaniec została poinformowana o całej sytuacji. Bez względu jednak na stan popielników, wysypywanie gorącego brykietu w dowolne miejsce jest działaniem niebezpiecznym i nieodpowiedzialnym. Taka praktyka może prowadzić do groźnych wypadków, zwłaszcza w obecności dzieci.
Miejsce oparzenia

Tak wyglądały popielniki w środę. Praktycznie wszystkie były przepełnione
REKLAMA
źródło: tarnogorski.info
Oprac. Łukasz Dudek
REKLAMA


















