– Każda starsza osoba, której zakładamy cewnik do pęcherza moczowego ma kilka procent ryzyka rozwinięcia zakażenia układu moczowego na dobę, co może potencjalnie doprowadzić do zgonu, a mimo to nie rezygnujemy z tej procedury. Po miesiącu cewnikowania prawie wszyscy mają zakażenie układu moczowego – pisze specjalista chorób wewnętrznych dr Paweł Basiukiewicz.
Za chwilę może zabraknąć rąk do pracy w szpitalach. Personel medyczny bezobjawowy jest wysyłany na kwarantannę. Jeszcze przed koronawirusem sytuacja kadrowa w placówkach medycznych była bardzo zła. Teraz jest dramatyczna.
Dr Basiukiewicz pracuje w szpitalu Zachodnim w Grodzisku Mazowiecki. Od tygodni neguje strategię kwarantanny. Jego zdaniem jest to ogromny problem, ponieważ bezobjawowy personel medyczny z dodatnim wynikiem testu na SARS-CoV-2 jest potrzebny do pracy w szpitalu.
ZOBACZ: Dr Basiukiewicz: „Znajoma położna została uwięziona w areszcie domowym wraz z rodziną”
Jesteśmy o krok od totalnego paraliżu służby zdrowia?
Dr Basiukiewicz:
„Dlaczego nie mogę skierować do macierzystego oddziału kardiologicznego młodego chłopa z zaostrzeniem niewydolności serca? Oddział ma puste łóżka, ale część personelu poszła na kwarantannę. Gdzie ten człowiek ma się podziać z obrzękami okolicy krzyżowo biodrowej?
Jeśli wynik PCR SARS2+ prowadzi do sparaliżowania pracy oddziału to w jakim celu testujemy personel, to już chyba lepiej ważąc ryzyko i korzyści pozwolić pracować osobom bezobjawowym, czy to jakaś herezja, co głoszę?
Każda starsza osoba, której zakładamy cewnik do pęcherza moczowego ma kilka procent ryzyka rozwinięcia zakażenia układu moczowego na dobę, co może potencjalnie doprowadzić do zgonu, a mimo to nie rezygnujemy z tej procedury. Po miesiącu cewnikowania prawie wszyscy mają zakażenie układu moczowego.
Wiedząc, jakie jest tzw. „household secondary attack rate” dla koronawirusa w środowisku domowym (w badaniu duńskim – ryzyko zakażenia domownika w trakcie całej choroby wynosi <20%), w mojej opinii powinniśmy dopuścić do pracy personel bezobjawowy SARS2+, gdyż ryzyko rozsiewu w warunkach szpitalnych (procedury aseptyki, częste mycie rąk, rękawiczki, maski) jest zminimalizowane. Więc chyba lepiej jest ratować co się da, niż zamykać potrzebny oddział z powodu obsesyjno-kompulsywnego podejścia do wyniku testu SARS2″ – napisał lekarz na swoim profilu Facebook.
Dlaczego nie mogę skierować do macierzystego oddziału kardiologicznego młodego chłopa z zaostrzeniem niewydolności serca…
Publiée par Paweł Basiukiewicz sur Dimanche 11 octobre 2020
Przygotował
ŁUKASZ DUDEK