Dziennik Zachodni kolejny raz publikuje artykuł pokazujący pracę lekarzy w czasie epidemii. Wielu internatów pyta, jak to możliwe, że dziennikarz zostaje wpuszczony na sesję zdjęciową do szpitala?
Rodzice wcześniaka, który znajduje się w Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Bytomiu, nie mają dostępu do dziecka.
– Nie ma mowy o widzeniu. Raz była moja żona na kangurowaniu, ja jako ojciec widziałem dziecko jedynie na zdjęciach. Nie wiem co się z nim dzieje, dowozimy z żoną mleko, malucha nie widzimy – mówi nam zbulwersowany ojciec dziecka.
– Gdy żona rodziła, to w szpitalu nie było wody do picia, mydła a nawet papieru toaletowego – dodaje.
Rozmawialiśmy również z Martą, mieszkanką powiatu tarnogórskiego, której tata zmarł w szpitalu na początku epidemii.
– Tata zmarł w szpitalu, nie było odwiedzin, nie mogliśmy się pożegnać. Teraz już jest dobrze, przynajmniej pogrzeby normalnie odprawiają, u nas mogło być 5 osób. Ostatni raz widzieliśmy się z tatą, gdy zabrało go pogotowie. Jak był w szpitalu, mogliśmy tylko rzeczy przekazywać przez śluzę. Najgorsze jest to, że tata miał głowę zdrową, leżał patrzył w sufit i czekał na śmierć. Nikomu tego nie życzę. Czy zasłużył na taką śmierć? Czy to jest godne umieranie? – powiedziała nam córka zmarłego.
– Słyszałam, że dla niektórych robią wyjątki! To jest niesprawiedliwe, może niezgodne z prawem ale robią. Czemu mój tata nie mógł być tym „wyjątkiem?” Są równi i równiejsi? – pyta na koniec Marta, wyraźnie zdenerwowana.
Takich historii w całej Polsce jest mnóstwo.
„W szpitalu Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi znajduje się wiele walczących o życie wcześniaków. Stan wielu jest krytyczny. Sytuacja taka jest dramatem rodziców. Sytuację pogarszają przepisy pandemiczne. Rodzice nie mogą widywać swoich dzieci. Matki po porodzie widzą swoje niemowlę kilka sekund” – donosi Dziennik Bydgoski.
Tymczasem Dziennik Zachodni robi sesję zdjęciową w szpitalu covidowym.
Można odwiedzać oddział covidowy z kamerą? – pyta internautka.
– Jeśli ktoś chce odwiedzić umierającą krewną to nie. Jeśli chce fejmu, to można. Nie wiem, z jakiego zapisu to wynika, wydaje mi się, że nie ma takiego, to jest chyba „powszechna praktyka”. Gdybym wpuścił rodzinę na COVID w najlepszym przypadku miałbym rozmowę dyscyplinującą – komentuje dr Paweł Basiukiewicz.
Jeśli ktoś chce odwiedzić umierającą krewną to nie.
Jeśli chce fejmu, to można.Nie wiem, z jakiego zapisu to wynika, wydaje mi się, że nie ma takiego, to jest chyba "powszechna praktyka". Gdybym wpuścił rodzinę na COVID w najlepszym przypadku miałbym rozmowę dyscyplinującą. https://t.co/0AsAIQFzGX
— Paweł Basiukiewicz (@PBasiukiewicz) November 25, 2020
Przygotował
ŁUKASZ DUDEK