REKLAMA
Jako pediatra pracuję od dwudziestu kilku lat z dziećmi. Jestem zdruzgotana tym, co dzieje się obecnie w naszym kraju. Od półtora roku pandemii, w moim oddziale pediatrycznym, dziecko chore na Covid-19 było jedno – powiedziała dr n. med. Izabela Pałgan, pediatra, hematolog, onkolog. Ordynator Szpitala Powiatowego w Golubiu-Dobrzyniu.
W sobotę 25 września w Siemianowicach Śląskich powstał ogólnopolski ruch społeczny Polska Jest Jedna. Swoje przemówienie wygłosiła m.in. dr Izabela Pałgan.
– Nie mówię, że dzieci nie chorują na Covid-19, bo w innych szpitalach, większych, wojewódzkich czy w szpitalu zakaźnym, bywają. Mam kolegów i koleżanki pediatrów. Dzieci chorują, ale bardzo łagodnie i bardzo rzadko – mówi ordynator.
Lekarka zaznacza, że w ubiegłym roku podczas sezonu infekcyjnego chorych dzieci było bardzo mało, ponieważ był lockdown i nie chodziły wtedy do przedszkola, żłobka i szkół.
– W tym roku infekcji jest dużo. Podobnie dzieje się w innych oddziałach, ale w ubiegłym roku część oddziałów pediatrycznych było zawieszonych, albo zamkniętych, ponieważ nie było dzieci z infekcjami, ani dzieci z Covidem – mówi.
Dzieci chorują łagodnie
– Zdarzają się powikłania po przechorowaniu tzw. zespół PIMPS, ale on jest bardzo podobny do zespołu Kawasaki, który również znany jest od wielu lat. Mogę powiedzieć, że dzieci chorują z powodu Covid-19 bardzo rzadko, jeżeli chorują to chorują łagodnie – dodaje.
– Dlatego powstaje pytanie o podawanie tego preparatu. Nie jestem antyszczepionkowcem, chce od razu zaznaczyć. Mam również do czynienia z noworodkami. Zalecam szczepienia np. przeciwko meningokokom – tłumaczy.
Lekarka jest przeciwna szczepieniu dzieci preparatem na koronawirusa
– Nie jestem antyszczepionkowcem, natomiast jestem przeciwna podawaniu tego preparatu dzieciom, ponieważ nie ma na to dostatecznych badań. Nie ma potwierdzonej skuteczności. Ryzyko jest większe niż korzyść. Zawsze powinna być korzyść większa nad ryzykiem. Zastanówmy się, jaka jest korzyść, jeżeli dzieci prawie nie chorują, albo przechodzą chorobę łagodnie. Po co podawać preparat, który może spowodować niepożądany odczyn? – pyta dr Izabela Pałgan.
– Mamy prawo do prawdy, a tej prawdy nie ma, ponieważ niewyjaśnione są skutki odległe w aspekcie np. płodności u dzieci. Nie wiemy, jak będzie w przyszłości, jak ten preparat może wpłynąć na płodność. Pojawiają się doniesienia w badaniach naukowych, że również może być wpływ na upośledzenie płodności. Tego nie wiemy, jest za krótki czas obserwacji, nie ma odpowiedzi na ten temat. Nie wiemy, jaki może być wpływ tego preparatu na nasz genom, na układ immunologiczny w przyszłości – twierdzi pediatra.
Nikt nie bierze odpowiedzialności
– Jest bardzo dużo wątpliwości. Jeżeli nikt nie bierze za to odpowiedzialności, jak możemy próbować, zalecać i wręcz za chwilę, oby do tego nie doszło, nakazywać szczepić dzieci? Rodzice powinni mieć prawo do rzetelnej informacji, żeby świadomie podjąć decyzję – oznajmiła.
– Nie może być żadnego przymusu, ale musi być prawo do rzetelnej informacji
Nie można segregować dzieci. A też już słyszałam o przypadkach, że dziecko nie zostało wpuszczone na stołówkę, bo nie miało wcześniej maski – dodaje pod koniec wystąpienia.
REKLAMA
REKLAMA