Warzecha o powołaniu Grzesiowskiego na szefa GIS. „Powinien zniknąć z horyzontu życia publicznego”

fot. gov.pl, Łukasz Warzecha/screen YouTube

W czerwcu premier Donald Tusk powierzył stanowisko Głównego Inspektora Sanitarnego dr. Pawłowi Grzesiowskiemu, który zyskał rozpoznawalność podczas pandemii ze względu na kontrowersyjne wypowiedzi. Na temat zaskakującego powołania rozmawialiśmy z Łukaszem Warzechą, publicystą tygodnika „Do Rzeczy”. 

Redakcja: Dr Paweł Grzesiowski został powołany na stanowisko szefa GIS. Czy uważa pan, że jest to odpowiedni człowiek, na odpowiednim miejscu?

Łukasz Warzecha: Uważam, że to jest człowiek, który powinien zniknąć z horyzontu życia publicznego w związku ze wszystkim, co mówił i robił w czasie pandemii. Skompromitował się wielokrotnie. Jego zapowiedzi nie tylko się nie sprawdzały, ale wręcz działy się rzeczy kompletnie przeciwne. Zastanawiam się, dlaczego on właśnie został Głównym Inspektorem Sanitarnym. Albo to jest jakaś forma odwdzięczenia się środowiskowego, albo jest tak, że nikt się tej roli nie chciał podjąć. Pan doktor Grzesiowski jest też bardzo zapatrzony w siebie, to jest taka osoba przekonana o swojej genialności. Więc być może to było tak, że szukano kandydata, nikt nie chciał, a Grzesiowski tam wyskakiwał i mówił: „Weźcie mnie, weźcie mnie” – jak w Shreku. Więc może to było tak, nie mam pojęcia.

Redakcja: Zbliża się sezon, na infekcje górnych dróg oddechowych, więc mam obawy, co do tego pana. Miejmy nadzieję, że tylko się skończy na obawach.

Łukasz Warzecha: Ja tu nie za bardzo wierzę w to, żeby w tej chwili mógł nastąpić jakiś kolejny lockdown czy jakieś daleko idące restrykcje. Donald Tusk przecież obserwuje reakcje społeczne na własne działania, wie, co mu się udało, wie, co mu się nie udało, i zdaje sobie sprawę z tego, że dołożenie jeszcze kolejnego elementu mogłoby naprawdę bardzo mocno mu utrudnić zarządzanie państwem. A ja mam wrażenie, że priorytetem Donalda Tuska jest w miarę bezbolesne przebujanie się do momentu wyborów prezydenckich. Pamiętajmy, że mamy wybory prezydenckie za około 10 miesięcy i to będzie pewnego rodzaju moment graniczny w polityce. Do tego czasu nie sądzę, żeby się coś ze strony obecnej władzy wydarzyło wstrząsającego.

 

źródło: tarnogorski.info
Oprac. Łukasz Dudek