REKLAMA
Polityk PiS Jerzy Polaczek z Piekar Śląskich w piątek opuścił Szpital MSWiA w Katowicach. Po tym jak zachorował na covid-19, leczył się w katowickim szpitalu przez ponad dwa tygodnie.
„Dla mnie Covid to jak snajper, który swoim strzałem próbował mnie zabić. Na szczęście dziś moja form fizyczna nieco się poprawia” – mówił Polsatowi przed wyjście ze szpitala.
ZOBACZ: Jerzy Polaczek ma koronawirusa. „Nie chorowałem od 30 lat”
„Jedna pielęgniarka powiedziała: panie Jurku, ja nie lubię PiS-u, ale pan jest porządnym człowiekiem, a ja kocham swoją pracę” – wspomina pobyt w placówce.
REKLAMA
Podczas rozmowy z reporterem Polsatu, Jerzy Polaczek opowiadał jak wyglądały noce w szpitalu.
„Człowiek patrzy przez otwarte drzwi pokoju i zastanawia się, ile w ciągu doby zobaczy zwłok przewożonych korytarzem. W pewnym momencie przestaje je liczyć. Albo pan słucha w nocy strzępków dialogów personelu medycznego- tych, którzy ratują ludzkie życie. To są często polecenia techniczne, które mrożą krew w żyłach i budzą respekt wobec profesjonalizmu personelu” – mówił.
Parlamentarzysta został przewieziony do szpitala w Głuchołazach w woj. opolskim, gdzie będzie kontynuować leczenie.
„Dla mnie ten dzień jest jak Święto” – napisał na Facebooku.
źródło: tygodnik.polsatnews.pl
REKLAMA