REKLAMA
W poniedziałek 12 lipca premier Mateusz Morawiecki przebywał z wizytą w Parku Śląskim w Chorzowie, gdzie odbyło się oficjalne otwarcie Ogrodu Japońskiego. Niestety dziennikarze mają niepisany zakaz zadawania niewygodnych pytań, o czym przekonałem się na własnej skórze.
REKLAMA
Po przemówieniu chciałem zadać premierowi Morawieckiemu pytanie dotyczące planowanych eksperymentów medycznych na dzieciach w wieku od 6 miesięcy do 12 lat.
Przypomnę, że w ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że 8 placówek w Polsce zgłosiło się do testowania szczepionki na COVID-19. Najmłodsze dzieci będą otrzymywać zastrzyki z preparatem Pfizera i BioNTech. W woj. śląskim testy na dzieciach będą prowadzone w Siemianowicach Śląskich.
Więcej na ten temat: 8 placówek w Polsce zgłosiło się do testowania szczepionki mRNA na niemowlętach
Utrudnianie pracy dziennikarzom stało się w Polsce standardem.
Kilka minut przed wystąpieniem premiera poinformowałem organizatora, że chcę zadać pytanie. Nagle zrobiła się nerwowa sytuacja i ochrona premiera zaczęła baczniej mnie obserwować. Po zakończeniu wizyty w japońskim ogrodzie, szef rządu udał się w kierunku samochodu, który znajdował się kilkaset metrów dalej.
Nagle jeden z ochroniarzy SOP chwycił mnie za rękę i zablokował przejście. Po kilku minutach udało mi się wydostać z ogrodu, jednak w akcję włączyli się policjanci z Katowic.
Zostałem zatrzymany przez sześciu nieumundurowanych policjantów, którzy bez wylegitymowania się zablokowali drogę przejścia i chwycili mnie za rękę, mimo iż był to teren parku i wielu spacerowiczów mogło swobodnie poruszać się po obiekcie. Według nich „biegłem do premiera”.
REKLAMA