Policja w Urzędzie Miejskim w Sosnowcu. Urzędniczki nie miały maseczek

Straż miejska i policja w Urzędzie Miejskim w Sosnowcu. Pracownik magistratu wezwał służby, ponieważ dwie osoby nie zasłaniały nosa i ust. Okazało się, że niektórzy urzędnicy sami nie noszą maseczek. 

Przeprowadzałem wczoraj interwencję dziennikarską w Urzędzie Miejskim w Sosnowcu. Przypomnę, że włodarz Sosnowca podpisał się pod apelem do premiera o pilne wprowadzenie prawnej możliwości weryfikacji statusu zaszczepienia i jest jednym z największych w regionie promotorów tego typu rozwiązań. Między innymi na ten temat chciałem porozmawiać z władzami miasta.

Będąc w budynku zauważyłem, że wielu pracowników nie zasłania nosa i ust. Nie przeszkadza mi to, dlatego postanowiłem również wejść bez maseczki. Tak się zdecydowanie lepiej oddycha, a wiele badań podważa skuteczność tego typu ochrony.

Będąc w urzędzie chciałem porozmawiać z prezydentem Arkadiuszem Chęcińskim, którego niestety nie zastałem, a rzecznik prasowy nie potrafił rzeczowo odpowiadać na zadane pytania. Następnie próbowałem porozmawiać z zastępcami prezydenta, którzy nie znaleźli dla mnie czasu. Dodatkowo wezwano policję i straż miejską, ponieważ nie miałem maseczki. To jednak zadziałało w dwie strony, ponieważ zostały spisane również urzędniczki.

– Interwencja była podjęta wobec czterech osób, w tym dwóch urzędniczek. Straż miejska nie ma żadnej podstawy, aby informować mnie o tym jakie konsekwencje wyciągnęła od osób, wobec których została podjęta interwencja.  Policja została wezwana ze względu na to, że osoby nie chciały założyć maseczek – mówi Rafał Łysy, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Sosnowcu.

– Policjanci nie podjęli żadnych czynności, ponieważ na miejscu okazało się, że interwencja została już podjęta przez funkcjonariuszy straży miejskiej. Zgłoszenie dotyczyło zakłócenia porządku publicznego w Urzędzie Miejskim – przekazała nam podkom. Sonia Kepper, rzecznik prasowy sosnowieckiej policji.

Do sprawy będziemy wracać.