Polka: Moje dziecko nie jest z Ukrainy, więc nie ma dla niego miejsca w przedszkolu

Zdjęcie ilustracyjne fot. Pixabay

„Wiem, że jest po okresie rekrutacyjnym, jednak nigdzie nie ma miejsca w przedszkolu dla mojego 6-letniego syna. Odwiedziłam kilka placówek, wszędzie usłyszałam, że są dwa miejsca w rezerwie dla dzieci z Ukrainy, ale moje dziecko nie jest z Ukrainy, więc te miejsca nie są dla niego” – powiedziała nam mieszkanka powiatu tarnogórskiego, która wróciła do Polski po kilku latach pobytu za granicą. 

Podobnych historii słyszeliśmy już więcej. Niestety takie działanie doprowadza do konfliktów wewnątrz kraju. Wśród Polaków rośnie niechęć do Ukraińców właśnie dlatego, że słyszą tego typu historie. Polska przyjęła miliony ukraińskich obywateli i udzieliła ogromnej pomocy. Swego czasu samorządy prześcigały się w tym, kto zaoferuje więcej dla naszych gości. Destabilizacja sytuacji w Polsce jest na rękę Rosji, więc takie podejście może dziwić. Ukraińcy w Polsce bardzo ciężko pracują i bez większy problemów asymilują się, jednak oferowanie im większych przywilejów mija się z celem.

„Najprostsza droga do budowania niechęci” 

„Pomoc dla obywateli Ukrainy przebywających w Polsce powinna być mądra i przemyślana. Nie może odbywać się kosztem Polaków. Social, pierwszeństwo dla Ukraińców w kolejkach do lekarzy, przyjęciu na studia, do szkół, przedszkola… to najprostsza droga do budowania niechęci” – napisała posłanka Maria Kurowska z Solidarnej Polski.

 

Czytaj także: Nowe świadczenie dla Ukraińców. Jednorazowa zapomoga ponad 10 000 zł
źródło: tarnogorski, Twitter
Oprac. Łukasz Dudek