W sobotę ulicami Katowic przeszedł „Marsz po wolność”. Kilkaset osób zebrało się na katowickim Runku, gdzie przemawiała m.in dr Anna Martynowska, która za swoje sceptyczne podejście do pandemii została zawieszona.
Wśród protestujących były całe rodziny. Małe dzieci, seniorzy a nawet inwalidzi.
– Jestem tutaj po to, żeby w imieniu tej części środowiska lekarskiego, a nie jest nas mało, tylko nie jesteśmy pokazywani w telewizjach głównego nurtu, żeby zaświadczyć o prawdzie. Koronawirusy były, są i będą. Nic się nie stało takiego, co upoważniałoby rządzący do powzięcia takich kroków. Jest to realizacja agendy 2030. Z medycyną nie ma to nic wspólnego – mówiła dr Martynowska.
Doszło do nietypowego happeningu
Grupa osób przebrana w stroje więźniów będąc w pozycji klęczącej, miała golone włosy na głowie. Ma to symbolizować czasy komunizmu, które zdaniem protestujących wracają, tylko opakowane w nowe pudełko.
Po przemówieniach uczestnicy rozpoczęli przemarsz, który policja chciała zatrzymać, jednak protestujący przerwali utworzony kordon i spontanicznie spacerowali w okolicach Spodka.
Doszło do jednego incydentu
Prowokator rzucił w kierunku policjantów butelką.
– Jedna osoba została zatrzymana za naruszenie nietykalności policjanta, rzucił butelką – poinformowała nas policja.