Bohater z Piekar Śląskich. Wyważył drzwi i uratował życie dwóm osobom

fot. Jack Danecki

To miał być kolejny spokojny wieczór w Piekarach Śląskich. Pan Jarek postanowił odwiedzić mamę, która mieszka w okolicach ulicy Kotuchy w Piekarach Śląskich. Spokój został przerwany przez wybuch butli z gazem w budynku wielorodzinnym. 

W połowie listopada na jednym z piekarskich osiedli doszło do wybuchu butli z gazem. 34-letni mężczyzna z narażeniem życia wyważył drzwi w mieszkaniu i ewakuował na zewnątrz 52-letnią kobietę. W ostatnich dniach udało nam się porozmawiać z bohaterem.

– Wysiadałem akurat z autobusu kierując się do mojej mamy na kawę. Nagle usłyszałem wybuch. Bez zastanowienia podbiegłem do klatki, wbiegłem na pierwsze piętro, poinformowałem sąsiadów, że mają się odsunąć, bo będę wyważać drzwi. Powiadomiłem też lokatorkę, kazałem się odsunąć od drzwi i powiedziałem, że będę je wyważał – mówi nam pan Jarek, który jest bardzo skromną osobą, dlatego nie chciał pokazywać twarzy do kamery.

– Przy około 30 uderzeniu drzwi wyleciały z zawiasów. Wtargnąłem do środka, zacząłem szukać kobiety. Było już dużo dymu, ogień się rozprzestrzeniał, ale udało mi się wyciągnąć lokatorkę na zewnątrz. Następnie udałem się ponownie, żeby wyciągnąć niepełnosprawnego pana, ale się nie udało, ponieważ ogień się rozprzestrzenił. Wtedy przyjechała straż i przejęła akcję – relacjonuje.

Redakcja: Ciężko było się dostać do mieszkania? 

Tak, było dość ciężko. Rozpędzałem się wielokrotnie uderzając w te drzwi. Jak już dostałem się do środka, to pani się upierała, że ojca nie zostawi. Ja jej powiedziałem, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ojca wynieść, ale teraz musimy wyjść. Potem chciałem ratować tego pana, ale uniemożliwił mi to ogień. Rozprzestrzeniało się po całej kuchni, nie widziałem już nic.

Redakcja: Wie pan, że dużo pan ryzykował?

Zdaję sobie sprawę, bo byłem całą noc w szpitalu pod tlenem i kroplówką. Miałem też problemy z dusznością, na szczęście jednak nic poważnego się nie stało.

Redakcja: Można powiedzieć, że uratował pan dwie osoby, bo gdyby nie te wyważenie drzwi, to nie wiadomo, co by się stało z tym panem.

Uważam, że gdybym nie wyważył tych drzwi, to zanim by straż pożarna przyjechała, to już by było po fakcie. Tego dymu było tak dużo, że wyważając  drzwi, ten dym nagle wyleciał z mieszkania na zewnątrz. Tragicznie to wyglądało, potem jakieś reszt gazu słyszeliśmy, było to chyba ciśnienie z gazu. Już miałem czarny scenariusz, już miałem obawy, że za chwilę wylecimy wszyscy, ale serce mi podpowiadało jedno, że mam to zrobić i tak zrobiłem. Mam nadzieję, że Bóg mnie za to kiedyś rozliczy. Mam nadzieję, że będzie mi to wynagrodzone w niebie.

Rozmowę możecie zobaczyć poniżej 

Kilka zdjęć

fot. KM PSP Piekary Śląskie
fot. KM PSP Piekary Śląskie
fot. KM PSP Piekary Śląskie

 

 

źródło: tarnogorski
Oprac. Łukasz Dudek