Tysiące osób na ulicach Katowic. „Chcemy być leczeni amantadyną, a nie szczepieni”

Demonstracja przebiegła bardzo spokojnie. Nie było chamstwa, a wulgaryzmy były marginalne, co jak na taką masę ludzi wydawałoby się trudne do osiągnięcia. W marszu szły całe rodziny, byli również inwalidzi i seniorzy.  Do stolicy Śląska przyjechało wiele stowarzyszeń i grup z całego kraju.

– Mój dziadek walczył w Powstaniu Śląskim. Mieszkam w Katowicach i jestem na proteście dlatego, że jest mi bardzo smutno i przykro, że takiej Polski się doczekała – mówiła nam 70-letnia seniorka.

Uczestnicy marszu m.in. nie zgadzają się na segregację sanitarną, lockdown i przymus szczepień preparatem na COVID-19.

Jednym z najczęściej skandowanych haseł było: „Niedzielski, morderca”. W ten sposób uczestnicy nawiązywali do ogromnej ilości tzw. nadmiarowych zgonów, które ich zdaniem były spowodowane strategią walki z koronawirusem, którą przyjął  minister zdrowia.

Ponadto słychać było okrzyki: „Włącz myślenie, wyłącz telewizor”, „Łapy precz, od naszych dzieci”, „Mateuszek, będziesz siedział”, „Wolna Polska”, „Stop segregacji sanitarnej”. Na jednym z banerów można było przeczytać: „Chcemy być leczeni amantadyną, a nie szczepieni”.

Organizatorzy protestują również przeciwko nazywaniu ich antyszczepionkowcami i terrorystami. Popierają wolność do podejmowania decyzji jednostki i domagają się rzetelnej informacji. Oświadczają, że nie popierają aktów agresji i ataków na punkty szczepień.