Co się dzieje w przedszkolu na osiedlu? „Dziewczyny boją się powiedzieć prawdę”

Na światło dzienne wychodzą nowe informacje. Przypomnijmy, że cztery nauczycielki z Przedszkola nr 3 w Miasteczku Śląskim złożyły w ostatnim czasie wypowiedzenia.

W związku z tym w czwartek odbyło się posiedzenie Komisji Edukacji, Kultury, Sportu i Porządku Publicznego. Na spotkanie przyszła m.in. nauczycielka, która jeszcze nie złożyła wypowiedzenia, jednak nie wyklucza, że niebawem również złoży. Na światło dzienne wyszły nowe informacje.

– Dziewczyny były u pana burmistrza na rozmowie, co tam rozmawiali, to myślę, że już one powinny o tym powiedzieć. Dziewczyny boją się powiedzieć prawdę –  powiedziała nauczycielka Małgorzata.

– Czyli jednak jest jakiś problem? – zapytał radny Zbigniew Płomiński.

– Ja nie złożyłam wypowiedzenia, ponieważ z końcem maja kończę mianowanie. Czy będę od września, na dzień dzisiejszy nie wiem – oznajmiła wyraźnie poruszona.

„Jest zmowa, jest zmowa” – mówiła zdenerwowana dyrektorka Barbara Buchacz.

Komisja odbywała się w dość nerwowej atmosferze

– Sytuacja nie wygląda kolorowo, tak jak wspomniałam, ja też się chcę zwolnić. Każda dziewczyna powiedziała, że się zwalnia ze względów osobistych. Ale one nie powiedziały prawdy – dodała nauczycielka.

Podczas komisji okazało się, że nauczycielki były na rozmowie u burmistrza Michała Skrzydło. Ten miał zostawić ten fakt dla siebie. Radni nie kryli swojego oburzenia.

– W tej chwili dowiedziałam się, że podobno pracowniczki były u burmistrza, o tym nie wiedzieliśmy. Nie wiemy, jaka była rozmowa. W tej chwili mamy już jakiś ogląd, widzimy, że jest jakiś problem, że wytworzył się jakiś problem na linii pani dyrektor i pracownicy –  mówiła radna Irena Lukosz-Kowalska i zaproponowała, aby zorganizować mediacje.

Te słowa dyrektorki jeszcze bardziej podgrzały dyskusję 

– Pani Gosia, która jest z nami dzisiaj, kiedy proszę, aby została na nadgodzinach po godzinie 13, zawsze jest jakiś wykręt – oznajmiła Barbara Buchacz.

– Wcale tak nie ma. Pani dyrektor mam dwoje dzieci małych, dzieci po prostu chorują. Moja mama ma ponad 70 lat, czasami po prostu nie mam jak dłużej tych dzieci zaopiekować – powiedziała nauczycielka Małgorzata.

– A dzisiaj pani ma czas? – zapytała dyrektorka Buchacz.

– Tak dzisiaj miałam czas, to jest mój prywatny czas. Dlaczego ma pani pretensje, że tutaj jestem? Kiedy mogę pani dyrektor, to jestem. Dobrze pani o tym wie. Wczoraj byłam w przedszkolu od 5:30 do 15 na nadgodzinach. Wczoraj pani ze mną rozmawiała o nadgodzinach na grudzień, proponowała mi pani i na wszystko się zgodziłam. Było tak czy nie? To proszę nie przekręcać faktów. Od rana pani chodzi i ma pretensje do wszystkich pracowników, że nikt nie powiedział pani, że było 17 stopni i po wszystkich pani krzyczała, krzyczała przy dzieciach jeszcze dzisiaj – odpowiedziała nauczycielka.

– Nie prawda – stwierdziła Barbara Buchacz.

– Prawda, dzieci świadkami. Było 17 stopni, to nie jest moja wina, pani jest takim samym pracownikiem jak i ja. Chyba pani wie, czy jest zimno czy ciepło. W całym przedszkolu było zimno, a nie w mojej sali – odpowiedziała przedszkolanka.

Na to dyrektorka odpowiedziała: „Ale jakoś nie czułam”

– Na zebraniu było powiedziane, jedna mama się zapytała panią dyrektor. Dlaczego pani dyrektor krzyczała na panią Dominikę? Dziecko tak powiedziało rodzicowi. Czyli coś musiało mieć miejsce. Dzieci zawsze prawdę powiedzą – oznajmiła nauczycielka.

– Dzieci odbierają po swojemu, nawet jak rozmawiałam z panią Alina. Też mówiliśmy głosem dosyć mocnym oraz coś nas wzburzyło razem. Były świadkiem dzieci, ale nie krzyczałyśmy na siebie, nas zdenerwowała pewna sytuacja. Być może tak dziecko odebrało, że krzyczałam na panią Dominikę, sprawa jest do wyjaśnienia, tym bardziej że rozmawiałam z panią Dominiką. Ani ja ani pani Dominika, nie przypomina sobie takiej sytuacji, a pani teraz coś sugeruje. Rodzic powiedział, nie wyjaśnił sytuacji, też nie przyszedł do mnie – tłumaczy dyrektorka.

Czytaj także: 4 nauczycielki złożyły wypowiedzenie. Rodzice martwią się, że zamkną przedszkole

– Dlaczego pan burmistrz, jak miał informację, że coś jest nie tak, to dlaczego przewodnicząca komisji ani pani inspektor, nie dostała takiej informacji? – zapytał Tomasz Ciesielski, przewodniczący rady rodziców.

Niebawem ma odbyć się spotkanie z nauczycielkami. Burmistrz Michał Skrzydło od dwóch dni nie odbiera naszego telefonu. Do sprawy będziemy wracać, jutro opublikujemy nagranie z komisji.

Zdjęcia z komisji