Lekarz opowiada, co się dzieje w szpitalu. „Te oddziały to umieralnie”

fot. pixabay.com

Dziennikarz Paweł Reszka opublikował w mediach społecznościowych poruszającą rozmowę z anestezjologiem. 

„Wieszasz kartkę na drzwiach: „Oddział covidowy” – i już! Ale co to za oddział covidowy bez respiratorów, sprzętu, personelu? (…) Personel przypadkowy, z łapanki” – relacjonuje dziennikarz rozmowę z lekarzem.

Brakuje personelu, ludzie umierają. 

Anestezjolog nie jest w stanie wszystkim pomóc. Panuje chaos organizacyjny, brakuje rąk do pracy i sprzętu.

 

„Te oddziały to umieralnie. Są po to, żeby ludzie nie schodzili na ulicy” – mówi.

„Pacjent leży na płasko, na plecach. Monitor obok, czujnik saturacji obok (…) Nie zostały podłączone. Podnoszę wezgłowie, podnoszę pacjenta. Uzyskuję saturację 85. Trzeba pilnie wykonać ileś czynności. Ale tu, k**wa, nie ma nikogo. Komu mam to zlecić?” – opowiada  lekarz Reszce.

Na koniec dziennikarz pisze, że żona jego rozmówcy ma koronawirusa, a on martwi się, aby jej stan się nie pogorszył, aby nie musiała znaleźć się w szpitalu.

„Ale kto się nią tam zajmie, jak nie będzie mnie obok? Czy przepracowany lekarz albo pielęgniarka zauważy, że tlen w butli się kończy?” – pyta.