Pociąg przejechał mu po nogach. Uczył się chodzić w Reptach Śląskich, został mistrzem świata

Janusz Rokicki/facebook

Janusz Rokicki w wieku 18 lat pracował na budowie. Jego życie zmieniło się w chwili, gdy pewnego razu wracał po pracy z wypłatą do domu.

„Nagle było głuche uderzenie z tyłu głowy i czarno. Zostałem okradziony i pozostawiono mnie na torach, gdzie miałem prawdopodobnie zakończyć życie. Do 5 godzin leżałem nieprzytomny, przytomność odzyskałem dopiero, jak mnie pociąg najechał, przejechały mnie 3 wagony.” – wspomina dawne czasy Rokicki.

 

Wypadek skutkował koniecznością amputacji obu nóg. To jednak otwarło nowy etap w jego życiu. Janusz Rokicki na początku swojej drogi sportowej trenował pływanie, został mistrzem Polski na 100 metrów stylem klasycznym.

Jako niepełnosprawny lekkoatleta, kulomiot, został trzykrotnym wicemistrzem paraolimpijskim (2004, 2012, 2016), mistrzem świata i trzykrotnym mistrzem Europy.

Dowiedzieliśmy się, że historia mistrza jest związana z Tarnowskimi Górami, a dokładnie z Górnośląskim Centrum Rehabilitacji w Reptach Śląskich.

To właśnie w Reptach przyszły mistrz uczył się chodzić i pływać.

Janusz Rokicki/facebook

Zapytaliśmy Pana Janusza, jak wspomina rehabilitację w tarnogórskim ośrodku? 

Janusz Rokicki
„Po wypadku w 1992 roku, gdzieś na początku zimy, zostałem skierowany do Tarnowskich Gór do Rept na rehabilitację naukę chodzenia, drugi raz w życiu uczyłem się chodzić.

Bardzo miło wspominam pobyt tam, bardzo profesjonalnie podeszli do mnie. Byłem na 3 piętrze, pamiętam, była wspaniała ekipa rehabilitantów, którzy wiedzieli, po co tam są. Oni naprawdę chcieli pomóc ludziom w potrzebie. Nie zapomnę te zejścia do steryn i na 4 piętro i tak z 3 razy dziennie, góra dół, ale dzięki nim już po 2 tygodniach, nie mając dwóch nóg, jedną pod a drugą nad kolanem, chodziłem z pierwszą laską.

Tam też można powiedzieć, rozpocząłem moją przygodę ze sportem. Kazano mi iść na basen, nie chciałem, bo nie umiałem pływać, wcześniej wspaniale jeździłem na nartach, ale z pływania zero. Tłumaczyłem pani magister, że jaki to sens, pociąg przeżyłem a teraz się na bank utopię (hehe), ale kazała. Na początku było bardzo ciężko, ale pani ratownik zaczęła mnie uczyć i mówiła co mam robić. Tak powoli się unosiłem na wodzie.

Wspaniały kompleks rehabilitacyjny, byłem tam jeszcze parę razy na rehabilitacji i zawsze było ok.

Całkiem niedawno byłem tam dwa razy, ale już nie jako pacjent, ale osoba, która była porozmawiać z ludźmi po wypadkach, którzy tam leżeli (jeden z nich jest członkiem mojego Klubu IKS Cieszyn). Jest to bardzo fajna sprawa móc iść porozmawiać z ludźmi, pokazać im, że jest szansa na normalne życie, można uprawiać sport i żyć.

Często jestem proszony o odwiedzenie różnych szpitali rehabilitacji, aby porozmawiać z wypadkowiczem. Całkiem inaczej odbierają mnie ludzie, bo widzą, że też jestem niepełnosprawny i widzą na własne oczy, że można. Bardzo chętnie to robię, fajnie jest dać innym realną nadzieję na powrót do normalnego życia.”

 

Przygotował
ŁUKASZ DUDEK 

 

 

źródło: youtube, onet.pl, wikipedia, tarnogorski.info