Policja przyjechała do Biedronki na sygnale. Dziecko zjadło w sklepie bułkę za 33 grosze

Zdjęcie ilustracyjne fot. tarnogorski

Do niecodziennej interwencji doszło w ostatnich dniach w jednym z rzeszowskich sklepów. Kobieta przyszła na zakupy z trójką małych dzieci. Jeden z maluchów zjadł bułkę kajzerkę wartą 33 grosze. Na miejsce pracownicy wezwali policję. 

Do kuriozalnej sytuacji doszło w Rzeszowie (woj. podkarpackie). O sprawie rozpisuje się Gazeta Wyborcza. Pani Justyna przed sylwestrem wybrała się z trójką swoich dzieci na zakupy do Biedronki przy ulicy Witolda.  Podczas zakupów dzieci wzięły trzy bułki, jednak rzeszowianka zapłaciła tylko za dwie, ponieważ nie zauważyła, że maluszek zjadł w sklepie jedną kajzerkę.

Jak informują media, po wyjściu ze sklepu miało do niej podejść dwóch mężczyzn i pytać o paragon i liczbę kupionego pieczywa. Wtedy okazało się, że za jedną nie zapłaciła. Na miejsce wezwano policję, która miała przyjechać z włączonymi kogutami.

– Policjanci się pośmiali, pożartowali i dali upomnienie – opowiada mediom kobieta.

– W tym konkretnym przypadku taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i w związku z tym przeprosiliśmy naszą klientkę za zachowanie personelu, który brał udział w tym zdarzeniu – przekazał „Gazecie Wyborczej” Jan Kołodyński, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.

Jan Kołodyński dodał, że w tej sytuacji zabrakło zrozumienia okoliczności sprawy, co możemy wytłumaczyć jedynie młodym stażem pracownika.

Zdjęcie ilustracyjne fot. tarnogorski

źródło: Media, Gazeta Wyborcza