Skandal na Uniwersytecie Śląskim. Studenci wspierający LGBT oskarżają profesor o homofobię

fot. PAP/Adam Warżawa

Skandal i cenzura na Uniwersytecie Śląskim. Profesor Ewa Budzyńska, po 28 latach pracy, odchodzi z Uniwersytetu, bo powiedziała, że rodzina to mąż i żona.

Przed świętami Bożego Narodzenia, profesor Budzyńska opisywała rodzinę w chrześcijaństwie. Podczas wykładu Budzyńska mówiła, że rodzina składa się z „męża, żony, ojca, matki, dzieci, krewnych i powinowatych”.

Studenci napisali skargę do władz uczelni zarzucając wykładowczyni poglądy homofobiczne, dyskryminację wyznaniową, wypowiedzi krytyczne wobec wyborów życiowych kobiet dotyczących m.in. przerywania ciąży oraz przekazywanie informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową. – czytamy na polsatnews.pl

Warto w tym miejscu przytoczyć fragment Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej.

Art. 18. Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.

Rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego złożył wniosek o ukaranie profesor naganą. Budzyńska na znak protestu postanowiła odejść z uniwersytetu.

– Zrezygnowałam w geście protestu, nie może powrócić cenzurowanie zajęć, ograniczanie wolności prowadzenia badań, czy interpretacji badań. Ja mam prawo do krytycznego omawiania. Tu interpretuję sytuację, jako formę nacisku, cenzurowania – mówiła profesor w telewizji Polsat News.

Do sprawy na twitterze odniósł się Jarosław Gowin, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Gowin zapowiada, że na początku tygodnia przedstawi projekt ustawy chroniącej wolność słowa i badań na polskich uczelniach.

Oświadczenie rektora Uniwersytetu Śląskiego. 

Wolność słowa należy do najważniejszych wartości na jakich opiera się wspólnota akademicka Uniwersytetu Śląskiego. Władze uczelni z całą stanowczością opowiadają się za swobodą debaty akademickiej prowadzonej w atmosferze szacunku dla odmiennych racji oraz nieskrępowanego wyrażania poglądów opartych na faktach i metodach naukowych. Integralną częścią tej swobody jest prawo do głoszenia poglądów kontrowersyjnych, o ile nie są one sprzeczne z prawem i nie naruszają godności osoby ludzkiej.

Jednocześnie niełatwa ocena, czy w indywidualnym przypadku granice takiej wolności zostały przekroczone, należy do niezależnych rzeczników dyscyplinarnych oraz dwóch instancji niezawisłych sądów dyscyplinarnych. Szanując ich ustawowo zagwarantowaną niezależność, władze rektorskie nie podejmą żadnych kroków, które mogłyby zostać odczytane jako próba wywarcia nieuprawnionego wpływu na ich działalność. Jesteśmy także przekonani, że do rzetelności ich rozstrzygnięć nie przyczyniają się komentarze i oceny formułowane przez osoby niezaznajomione z całością dokumentacji i szczegółowymi aspektami konkretnych postępowań. – Prof. dr hab. Andrzej Kowalczyk

 

 

źródło: polsatnews.pl, us.edu.pl