Szpital tymczasowy w Katowicach jest zapełniony w ok. 20 proc.
Szpital tymczasowy na lotnisku w Pyrzowicach świeci pustkami.
W piątek rano w szpitalu covidowym w Katowicach przbywało 107 pacjentów. Jest to ok. 20 proc. możliwości całej placówki, która kosztował ponad 55 mln zł.
Na ten temat rozmawialiśmy z Aliną Kucharzewską, zastępca dyrektora biura wojewody śląskiego.
Redakcja: Szpital powiatowy w Tarnowskich Górach otrzymał nakaz utworzenia 50 łóżek covidowych, przez to wyłączone zostaną kolejne oddziały szpitalne. Dlaczego chorzy na Covid-19 pacjenci nie są leczeni w szpitalu tymczasowym w Katowicach i Pyrzowicach?
– Wojewoda podjął decyzję, aby we wszystkich szpitalach na terenie województwa powiększyć bazę łóżek covidowych, bądź na nowo przywracać. Między innym dotyczy to Tarnowskich Gór.
ZOBACZ: Zamykają urologię i chirurgię. Będą leczyć COVID. „Przyszedł nakaz”
– W szpitalach tymczasowych są łóżka, jest najnowocześniejszy sprzęt, ale nie uruchomimy szpitala bez najważniejszego elementu, czyli bez kadry. Dlatego też szpitale wolą uruchamiać na nowo łóżka covidowe w swoich strukturach, bo tam mają zapewnioną kadrę. Kolejną sprawą jest to, że lekarze wolą pracować w swoim miejscu pracy, niż gdzieś dojeżdżać.
Redakcja: Czyli szpitale są uruchomione, ale są niefunkcjonalne, ponieważ nie ma kto tam pracować?
– Nie do końca. Szpitale zadeklarowały delegacje po jednym lub dwóch medyków ze swoich szpitali do szpitala tymczasowego. Jest tworzony zespół, po to, aby uruchomić kolejny moduł w szpitalu tymczasowym w Katowicach, jeżeli będzie taka potrzeba.
ŁUKASZ DUDEK
źródło: tarnogorski.info