Wypadek w przedszkolu. 5-letni chłopiec ma poparzoną twarz przez płyn do dezynfekcji

Zdjęcie ilustracyjne

Wypadek w przedszkolu. Dziecko ma poparzoną twarz. Płyn do dezynfekcji rąk prysnął 5-letniemu Mikołajowi w twarz. 

Jak podają media, mama chłopca jest zmartwiona, ponieważ lekarze wspominają o konieczności przeszczepu skóry. Do zdarzenia doszło w poniedziałek w jednym z przedszkoli w Ostrowie Lubelskim.

– Trwa procedura wyjaśniająca. Są dwie wersje – przekazała nam Agnieszka Kołkiewicz z zespołu obsługi oświaty w Ostrowie Lubelskim.

Wersja dyrekcji 

– W październiku został uszkodzony pojemnik na płyn do dezynfekcji rąk. Pani woźna miała pojemnik wolny, wyparzyła go gorącą wodą, przelała z tego uszkodzonego pojemnika do tego drugiego płyn do dezynfekcji rąk i wstawiła do dystrybutora. Pani dyrektor zapewnia, że to był płyn do dezynfekcji rąk. Chcemy przeprowadzić analizę tego pojemnika – powiedziała Agnieszka Kołkiewicz.

Policja komentuje 

– W środę przyjęliśmy zawiadomienie, że w jednej ze szkół na terenie powiatu lubartowskiego podczas dezynfekcji rąk doszło do poparzenia skóry u 5-letniego dziecka. W związku ze zgłoszeniem zostały wszczęte czynności w kierunku art. 160 § 1 kk, który mówi o tym, że kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech – mówi starszy sierżant Jagoda Stanicka, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lubartowie.

Płyn do dezynfekcji nie pomaga? 

W październiku 2020 roku informowaliśmy, że w jednym z liceów w Dąbrowie Górniczej doszło do zagadkowego omdlenia kilku uczniów. Do zdarzenia doszło podczas szkolnej uroczystości. Okazało się, że powodem omdlenia było użycie niewłaściwego płynu do dezynfekcji.

Ekspert ostrzega przed nadmierną dezynfekcją dłoni

– Mamy coraz więcej pacjentów z alergią skórną na dłoniach, to jest też konsekwencja nadużywania środków do odkażania dłoni –  twierdzi prof. Piotr Kuna, były prezes Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.

Eksperci alarmują, aby nie nadużywać środków do dezynfekcji dłoni. Może to mieć odwrotny skutek od zamierzonego. Tymczasem dozowniki stoją w przedszkolach, szkołach, przedsiębiorstwach i budynkach publicznych. Należy jednak nadmienić, że bardzo często zdarza się tak, że urządzenie do dezynfekcji dłoni jest nieużywane, a stoi tylko dlatego, że są takie wytyczne sanitarne.

Niszczą nabłonek 

– Okazuje się, że te środki nie tylko zabijają bakterie, które żyją na naszej skórze, na naszych błonach komórkowych, w drogach oddechowych, niszcząc drogę patogennym bakteriom i wirusom, ale dodatkowo niszcząc nabłonek – podkreśla w rozmowie z RMF-FM prof. Kuna.

 

źródło: RMF-FM, wp.pl, tarnogorski.info