Rząd znowu sięgnie do pieniędzy wszystkich Polaków i będzie gasić pożar, który powstał w wyniku błędnej polityki rolnej.
– Wprowadzamy zakaz wwozu ukraińskiego zboża do Polski – zapowiedział w sobotę prezes Jarosław Kaczyński.
– Dopłaty do nawozów zostaną utrzymane – to jest realna pomoc dla rolników. Chcę podkreślić, że jesteśmy przyjaciółmi Ukrainy i że będziemy ją wspierać. Ale obowiązkiem władzy jest przede wszystkim wspieranie obywateli – oznajmił lider PiS.
Dodatkowo rządzący zapowiedzieli powszechny skup zboża oraz ustawienie minimalnej ceny tony zboża z dopłatą – 1400 złotych. To wszystko zostanie sfinansowane z naszych pieniędzy.
– Patrząc na interes obywateli i polskich rolników wprowadzamy zakaz wwozu ukraińskiego zboża. Nie dopuścimy do tego, żeby polskie rolnictwo znalazło się w trudnej sytuacji. Rozmawialiśmy o tym ze stroną ukraińską i nasi partnerzy są poinformowani o naszych decyzjach – mówił prezes PiS podczas konwencji „Dla Polskiej Wsi” zorganizowanej w miejscowości Łyse koło Ostrołęki.
„Obłudnicy”
„Obłudnicy, teraz to sobie możecie. Miliony ton zatrutego zboża z Ukrainy w paszy, ciastach i pieczywie i teraz się przyznajcie? Polacy i rolnicy Was rozliczą” – napisał w mediach społecznościowych Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich.
Afera wokół zboża z Ukrainy
Słowacja wprowadziła ścisły zakaz przetwarzania i wprowadzania do obrotu już zmagazynowanego ukraińskiego zboża i mąki. W skontrolowanej próbce potwierdzono obecność pestycydu, który nie jest dopuszczony w UE i ma negatywny wpływ na zdrowie człowieka.
Problem jest znany już od kilku miesięcy, niestety rząd był głuchy na apele rolników. Wiele osób zarzuca władzy, że decyzje związane z pomocą Ukrainie, są podejmowane w sposób nieprzemyślany.
Pojawiają się problemy na polskich fermach?
„Oczywiście głośno nikt tego nie chce mówić, ale dzisiaj problemy już się pojawiają na fermach chociażby trzody w tuczu nakładczym. Gdzie rolnicy alarmują, że znacznie wzrosły upadki wśród tuczników chociażby. Wiąże się to na pewno z tym, że po prostu spadła jakość paszy, która jest dzisiaj wytwarzana z towarów zza wschodniej granicy, które niestety nie spełniają tych norm, które dzisiaj powinny spełniać” – powiedział nam Marcin Sobczuk, prezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego.
„Bada się bardzo dokładnie na zawartość mytotoksyn zboże. Na pozostałości substancji czynnych, czyli pospolicie tzw. pestycydów. A tutaj niestety wjeżdżało to bez kontroli. Może za rok, może za dwa lata, okaże się, oby nie i módlmy się o to, żeby nie. Ale może się tak zdarzyć. Okaże się, że weszło coś, co nigdy nie powinno trafić na nasze talerze” – dodaje prezes Sobczuk.