Ciało górnika leżały całą noc na chodniku! Wszystko przez procedury

fot. Facebook

Cało zmarłego górnika przez całą noc leżało przed kopalnią Mysłowice  – Wesoła. 

Ciało od godziny ok. 23 pilnowała katowicka policja. Mężczyzna zasłabł wczoraj po wyjściu z szychty i się przewrócił. Mimo podjętej reanimacji mężczyzna zmarł. Miał 58 lat.

„Dostaliśmy wezwanie o godzinie 22.55, że przy kopalni Wesoła — Mysłowice, na ulicy Beskidzkiej w Katowicach zasłabł mężczyzna. Na miejsce została skierowana karetka pogotowia, podjęła czynności reanimacyjne, niestety mężczyzny nie udało się uratować. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, ratownik medyczny nie ma uprawnień, żeby wystawić kartę informacyjną stwierdzającą zgon osoby. Do tego są uprawnieni wyznaczeni lekarze” – powiedziała nam Agnieszka Żyłka z biura prasowego katowickiej policji.

 

„W nocy taki lekarz, który miał uprawnienia, który powinien przyjechać na miejsce zdarzenia, to była pani doktor ze szpitala w Murckach. Niestety na karcie informacyjnej, jaką wystawili ze swoich czynności ratownicy medyczni, po prostu ludzki błąd, oni też są zmęczeni, mają mnóstwo pracy, jak wpisywali miejsce czynności, wpisali kopalnia Wesoła Mysłowice. I tym zasugerował się lekarz w nocy, który miał przyjechać, wystawić kartę zgonu, żeby firma pogrzebowa mogła zabrać zwłoki, bo ten dokument jest do tego niezbędny, lekarz stwierdził, że nie przyjedzie na miejsce, bo to jest teren Mysłowic nie Katowic” – mówi oficer prasowy.

„Pomimo wielokrotnej interwencji policjantów i telefonicznej doktor twierdził, że nie przyjedzie, nie wystawi karty zgonu, z uwagi na fakt, że w jego mniemaniu do zgonu doszło na terenie Mysłowic, a nie Katowic. My jesteśmy zmuszeni, że tak powiem czuwać nad tymi zwłokami no i to czynimy, od wczoraj od godziny 23, czekając aż jakiś lekarz zlituje się w końcu, przyjedzie na miejsce i wypisze kartę zgonu, żeby można było przekazać zwłoki do zakładu pogrzebowego” – dodała.

 

Przygotował
ŁUKASZ DUDEK