REKLAMA
W czwartek przy centrum handlowym M1 w Bytomiu doszło do dantejskich scen. Małgorzata Węgiel-Wnuk, rzeczniczka prasowa bytomskiego magistratu zaczęła szarpać baner. Właściciel twierdzi, że doszło do uszkodzenia plakatu.
Na banerze widniały słowa: „Stop rządom Wołosza i Biedy. Mieszkańcy Bytomia mają dość! Referendum jest jednym z najlepszych sposobów, aby wyrazić swoje zdanie i przyczynić się do zmian.”
Wczoraj odbyła się konferencja prasowa działaczy PiS oraz inicjatora referendum w sprawie odwołania prezydenta Bytomia. Miejsce wydarzenia nie było przypadkowe, gdyż w pobliżu odbywała się kontrola WIOŚ. Więcej na ten temat TUTAJ
– Jako pełnomocnik inicjatora referendum zostałem zaproszony na konferencję prasową organizowaną przez miejscowe struktury PiS. Na konferencji zjawili się nieproszeni zastępca prezydenta Michał Bieda wraz ze swoimi współpracownikami i wykonawcami robót przy ulicy Magdaleny. Uznałem, że skoro tak się zachowują, to należy za nimi ustawić nasz banner referendalny informujący, że mieszkańcy mają dość i chcą odwołania prezydenta Mariusza Wołosza i jego zastępcy Michała Biedy – mówi inicjator referendum Artur Kamiński.
REKLAMA
„Chciała wyrwać plakat”
– Rzecznik Urzędu Miejskiego Małgorzata Węgiel-Wnuk, podeszła do mnie i chciała mi wyrwać z rąk plakat. W wyniku czego doszło do jego uszkodzenia. Następnie próbowała, wraz z naczelnikiem wydziału inżynierii środowiska, zasłonić go swoim ciałem. Zachowanie pani rzecznik pokazuje, jak jest traktowana opozycja w mieście, czy osoby o odmiennym zdaniu w stosunku do władz miasta – dodaje młody społecznik.
– Dochodzi do zakłóceń konferencji prasowych, szarpanin, nasyła się straż miejską na wolontariuszy zbierających podpisy. Władza, która na ustach ma pełne frazesów słowa o wolności i demokracji, nie stosuje tych słów wobec siebie – dodaje na koniec Artur Kamiński, inicjator referendum ws. odwołania prezydenta Bytomia.
REKLAMA