Tragiczne wieści. Skatowany Kamilek nie żyje. Zmarł w poniedziałek rano

fot. FB, tarnogorski/zdj. ilustracyjne

„Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi” – poinformowało za pośrednictwem mediów społecznościowych Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

„Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał. Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m. in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi” – czytamy w komunikacie placówki, w której leczono skatowanego ośmiolatka z Częstochowy.

„To wszystko nie wystarczyło”

„Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca. W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, którzy tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka” – napisano w komunikacie.

W sobotę chłopca odwiedził duchowny, który udzielił mu ostatniego namaszczenia. – Z każdą godziną jest coraz gorzej, serce wydolne jest tylko na 3 procent, mózg jeszcze pracuje… Liczę na cud i proszę o to Boga oraz wszystkich, którym zależy na moim dziecku. Módlmy się o cud i wyprośmy go dla Kamilka –  mówił w rozmowie z Faktem ojciec dziecka.

27-letni kat miał polewać chłopca wrzątkiem i umieszczać Kamilka  na rozgrzanym piecu węglowym. Dodatkowo chłopak był przypalany papierosami i kopany.

Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca 2023 roku usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób B. spowodował ciężkie obrażenia ciała – oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.

 

 

źródło: Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, Fakt