Krupski Młyn. Urzędniczka wyniosła z GOPS artykuły spożywcze? Sprawa umorzona

Arch. prywatne

Pracownica GOPS w Krupskim Młynie (pow. tarnogórski) zgromadziła w swoim domu duże ilości żywności, które miały być przekazane potrzebującym. Choć prokurator uznał to zachowanie za naganne moralnie, postępowanie zostało umorzone.

W mieszkaniu pracownika socjalnego jako dowód rzeczowy zabezpieczono: 17 kartonów mleka, 17 paczek makaronów typu świderek, 40 puszek groszku z marchewką, 20 paczek makaronu jajecznego, 47 słoików powideł, 18 puszek szynek, 17 paczek kawy zbożowej, 72 puszki makreli, 45 puszek koncentratu i jedno opakowanie płatków owsianych.
Produkty wróciły już do gminnego punktu
Arch. prywatne

Postępowanie umorzone 

Do przeszukania mieszkania doszło we wrześniu 2022 roku. Po kilku tygodniach Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach umorzyła postępowanie. Czy oznacza to, że urzędnicy mogą magazynować w swoich domach produkty żywnościowe przeznaczone dla potrzebujących?
Jak przekazała nam tarnogórska prokuratura, sprawa została umorzona 30 grudnia. „Wobec braku znamion czynu zabronionego” nie stwierdzono przekroczenia uprawnień przez kierownika GOPS w zakresie wydawania produktów z banku żywności.
Dodatkowo zastępca tarnogórskiej prokurator rejonowej Beata Huras przekazała nam, że wobec „braków dowodów dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego” zostało umorzone postępowanie dotyczące przywłaszczenie produktów spożywczych.
Redakcja: Czyli to, że produkty były w mieszkaniu kobiety, to nie jest dowód?
– Z uzasadnienia wynika to, że tutaj jak i innych jednostkach wystąpiły problemy w postaci pozostawiania części żywności, której nikt nie chciał. Te produkty były brane przez inne osoby, aby się nie zmarnowały – mówi Beata Huras z tarnogórskiej prokuratury.

Sprawą zajęła się telewizja 

Sprawą zajęła się telewizja Polsat. Program „Interwencja” został wyemitowany w poniedziałek 27 lutego. Powtórkę możecie zobaczyć TUTAJ
„Zgodnie z zeznaniami Izabeli P. te rzeczy znalazły się u niej na posesji dlatego, że uznała, że je po prostu spożytkuje dla siebie. Prokurator wyszedł z założenia, że jest to swego rodzaju zachowanie naganne moralnie, ale ponieważ nie ma żadnych przepisów, które by decydowały o tym, kto ma być beneficjentem tych pozostawionych produktów, to nie można powiedzieć, że doszło do przywłaszczenia” – powiedziała dziennikarzom Polsatu Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Wiele uchybień 

Interwencja dziennikarzy Polsatu przyczyniła się do tego, że akta sprawy trafiły do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Gliwicki organ dopatrzył się wielu uchybień. Sprawa ma również wątek rodzinny. Tarnogórska policja rozpoczęła śledztwo po zgłoszeniu pana Bogusława, który jest mężem urzędniczki.
Według relacji męża, Izabela P. miała dopuszczać się przemocy wobec niego i dzieci. Co ciekawe, pracownica GOPS-u współtworzy Zespół ds. Przeciwdziałania Przemocy.
„Ciągle mnie poniżała, ubliżała, wyzywała. Byłem nikim. Żyłem dla dzieci, bo je bardzo kocham. Przemoc psychiczna była codziennie. Fizyczna rzadziej ale się zdarzała. Głównie ja, ale dzieci też padały ofiarami. Została założona niebieska karta” – opowiada dziennikarzom Polsatu pan Bogusław.
Jak dowiadujmy się z materiału Polsatu, Izabela P. miała zostać pozbawiona prawa do opieki nad dziećmi. W materiale telewizyjnym syn pana Bogusława opowiada, że zdarzyło się, że mama uderzyła tatę patelnią.
Arch. prywatne
„Biła tatę, nas” – mówi syn pracownicy GOPS.
Arch. prywatne

 

 

źródło: Tarnogorski, Polsat Interwencja