Konfederacja czarnym koniem wyborów? Pięć argumentów, które warto poznać

fot. Sławomir Mentzen/Facebook

Czy Konfederacja będzie czarnym koniem zbliżających się wyborów? Jakie jest faktyczne poparcie Konfederacji? Na stronie znanego polskiego think tanku pokazało się pięć argumentów, które mogą zaciekawić. 

W ostatnich dniach politycy największych partii próbują uderzać w Konfederację. W sieci można znaleźć komentarze, że wygląda to na „pożar w burdelu”. 
„Idziemy do tych wyborów nie po to, żeby usiąść z wami do stolika, tylko żeby wam ten stolik wywrócić. I my wam ten stolik wywrócimy. I żadne wasze kłamstwa, piski, jęki i manipulacje nam nie przeszkodzą” – zapowiada Sławomir Mentzen, jeden z liderów Konfederacji.
Wróćmy jednak do publikacji, której autorem jest Paweł Musiałek, prezes Klubu Jagiellońskiego. Musiałek opisuje konsekwencje wysokiego skoku poparcia dla Konfederacji. Poniżej przedstawiamy całą publikację, która pokazała się na portalu klubjagiellonski.pl

Klub Jagielloński: Konfederacja czarnym koniem wyborów? Podajemy 5 argumentów

Nowy lider Konfederacji, Sławomir Mentzen, jest jej Nową Nadzieją. Młodzi go lubią, bo ma wiele zalet Korwina, ale nie posiada jego wad.
Mentzen i Bosak sprawnie zarządzają różnicami poglądów, które w ich dialogach stają się siłą, tworząc ożywcze intelektualnie napięcie.
Partia Hołowni wizerunkowo skończyła jako junior-partner PO i element politycznego establishmentu, z którym walczy TUP.
Mentzen zachęca do głosowania najmłodszych wyborców, którzy gdyby nie głosowali na niego, pewnie w ogóle nie poszliby do wyborów.
Jeśli Konfederacja będzie mieć duże poparcie, to wcale nie znaczy, że wejdzie w koalicję z PiS-em — może stać się bardzo silną opozycją.

1.Mentzen to lepszy Korwin

„Kilka miesięcy temu przywództwo w partii KORWiN objął Sławomir Mentzen, przejmując stery od legendy środowisk UPR-owych – Janusza Korwin-Mikkego. Nowy lider zmienił w partii dużo więcej niż tylko nazwę na Nowa Nadzieja. Okazało się, że ma wiele zalet swojego poprzednika, a jednocześnie nie posiada jego wad.
Przebojowy, sprawny retorycznie, z doktoratem z ekonomii i doświadczeniem w biznesie okazał się wiarygodny dla zwolenników JKM, a jednocześnie atrakcyjny dla innych grup wyborców, dla których Korwin nie był akceptowalny. Mentzen posiada większą inteligencję emocjonalną od Korwin-Mikkego, ale i polityczną przebiegłość. Dlatego nie tracąc dotychczasowego „żelaznego elektoratu”, nie zamyka się w jego politycznym uniwersum.
Zmiana przywództwa w partii KORWiN nastąpiła w dogodnym momencie, bo o ile spojrzenie JKM na kwestie obyczajowe było traktowane nawet przez jego zwolenników z przymrużeniem oka, tak jego poglądy wobec Rosji w dobie wojny w Ukrainie zapalały u wielu osób czerwoną lampkę.
Mentzen nie jest nową osobą w tym środowisku, ale lata spędzone w drugim szeregu dobrze mu zrobiły. Mając kontakt z polityką, jednocześnie nie zużył się i dla wielu wyborców hasło „Nowa Nadzieja” w ustach Mentzena brzmi wiarygodnie.

2. Duet Mentzen-Bosak żre w internetach

Problemem Konfederacji na przestrzeni całej kadencji Sejmu jest duża różnorodność poglądów wśród jej posłów, która utrudniała polityczną koordynację działań. Zdaje się, że w ostatnich tygodniach mocne postawienie w przekazie medialnym na duet Mentzen-Bosak to wizerunkowo strzał w dziesiątkę, bowiem dobrze oddaje specyfikę dwóch „płuc” Konfederacji – wolnościowego i narodowego – w ich najlepszym retorycznym wydaniu.
Wspólne odcinki na kanale Konfederacji w serwisie Youtube cieszą się bardzo dużą popularnością, bo widać pozytywną chemię między współprowadzącymi. Z ich poglądami naturalnie można się nie zgadzać, ale nie sposób odmówić im dobrego przygotowania, wiedzy i błyskotliwości.
Porównując rozmowy Bosaka z Mentzenem z podcastowymi dyskusjami Hołowni z Kosiniakiem-Kamyszem, czuć różnicę w świeżości i atrakcyjności. Co najważniejsze, Mentzen i Bosak sprawnie zarządzają różnicami poglądów. W ich dialogach te różnice stają się ich siłą, tworząc ożywcze intelektualnie napięcie. 
Ostatnią kwestią jest osobowość. Problemem w PiS i PO jest medialna marginalizacja osób intelektualnie suwerennych. W mediach roi się za to od „polityków bez właściwości”, ograniczających się do „przekazów dnia”, które dostają co rano w SMS-ie od kierownictwa. Jest to cena za spójność przekazu, którą liderzy partii chcą płacić. Zalew banału i nijakości otwiera przestrzeń dla dwóch showmanów z Konfederacji, którzy robią pozytywne wrażenie na każdym, kto szuka czegoś świeżego i nie ma antyprawicowego mindsetu.

3. Hołownia oddaje TUP

Wzrost poparcia Konfederacji nie miałby miejsca, gdyby nie błędy ze strony konkurencji. Obecnie partia Mentzena łowi głównie w elektoracie Hołowni. W tym segmencie wyborców, który Jarosław Flis określił mianem „TUP” – tymczasowym ugrupowaniem protestu. Są to ludzie pozbawieni stałej tożsamości politycznej, polityką zainteresowani od wielkiego dzwonu i głosujący nieregularnie. W dodatku jest to grupa mocno zróżnicowana, a to, co ją łączy, to krytyka status quo i szukanie w polityce „czegoś nowego”. Raz może być to Palikot, raz Petru, raz Kukiz, a innym razem Hołownia.
Podstawowe pytanie jest następujące: dlaczego dziś od nich odchodzą, a swoje nadzieje wiążą z Konfederacją? Najprostsza odpowiedź brzmi: do dziś Konfederacja pozostaje najbardziej wiarygodnym antyPOPiS-em. W komunikacji Polski 2050 początkowo taka narracja oczywiście się pojawiała, ale im więcej wody w Wiśle upływało, tym ten antyestablishmentowy wydźwięk tracił na wyrazistości. Szczególnie, że od początku był to raczej przekaz antyPiS.
Z liberalnym mainstreamem Hołownia nie chciał już iść na tak mocne zwarcie. Ostatnie miesiące to znowuż przepychanki wokół jednej wspólnej listy opozycji oraz alians z PSL-em. W konsekwencji partia Hołowni skończyła wizerunkowo jako junior partner PO i element politycznego establishmentu, z którym TUP walczy. 

4. PO oddaje wolnorynkowych „januszy”

Kolejnym wyborczym łowiskiem, na którym Konfederacja może grasować, jest klasycznie liberalny elektorat Platformy Obywatelskiej. Sukces popularności programów społecznych PiS-u spowodował, że PO musiała podążyć tą samą socjalną drogą, jeśli realnie myśli o wygraniu wyborów. „Babciowe” czy kredyt na 0% to propozycje mające unieważnić zarzuty PiS-u, że PO to partia, która odbierze Polakom wszystkie socjalne przywileje.
Konieczność konfrontacji z PiS-em na polu polityki społecznej odsłoniła jednak liberalną flankę, po którą z powodzeniem idzie Mentzen. Elektorat drobnych przedsiębiorców, ceniący Leszka Balcerowicza i polski model kapitalizmu z lat 90., nie patrzył dotychczas na Konfederację z przychylnością. Proces „normalizacji” Nowej Nadziei przez Mentzena powoduje jednak, że partia ta staje coraz bardziej atrakcyjna dla liberalnych gospodarczo „normalsów”, a nie tylko libertariańskich „kuców”.
Nieprzypadkowo nowy lider Konfederacji deprecjonuje swoją słynną „piątkę Mentzena” («Nie dla żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków, Unii Europejskiej») czy inicjatywy „100 ustaw Mentzena”, które były narracjami skrojonymi pod klasyczny postUPR-owski elektorat. Jest także oczywiste, dlaczego wśród najmocniej eksponowanych medialnie twarzy Konfederacji nie ma Grzegorza Brauna, choć jego Konfederacja Korony Polskiej jest przecież „współudziałowcem” Konfederacji.
Przypominanie tych wszystkich spraw i osób przez liberalne media również nie jest przypadkowe. Chcą one w ten sposób przestraszyć wahających się wyborców liberalnych, demaskując prawdziwą, „brunatną” twarz Nowej Nadziei. 
Na razie te zabiegi nie pomagają, a tylko nagłaśniają nazwisko samego Mentzena, który w medialnych audycjach wykorzystuje czas antenowy do przedstawienia swoich politycznych diagnoz i recept. Proces „wyrywania” wyborców wolnorynkowych z PO będzie w czasie kampanii wyborczej tylko przyspieszał w miarę zaostrzania się socjalnej rywalizacji PiS-u i PO. Co najważniejsze, „zejście do środka” odbywa się nie kosztem dotychczasowych antyestablishmentowych i postUPR-owskich wyborców.

5. Mentzen umie w Pokolenie Z

Wzrost poparcia dla Konfederacji wziął się nie tylko z przejmowania elektoratów innych partii, ale przede wszystkim z sięgnięcia po całkiem nową grupę wyborców. Mentzen jest prawdziwym „lisem social mediów”. Na Tik-Toku obserwuje go ponad 700 tys. osób, zaś jego kanał w serwisie Youtube ma ponad 312 tys. subskrybentów. To zasięgi często kilkukrotnie wyższe od zasięgów polityków mających dużo większą ekspozycję w mediach tradycyjnych.
Mentzen dobrze wyczuł sposób komunikacji osób z młodszego pokolenia. Wie, że aby do nich dotrzeć, najpierw trzeba zbudować wizerunek przystępnego, sympatycznego i bezkompromisowego gościa. A dopiero później stopniowo i ostrożnie dawkować treści stricte polityczne, zawsze w formie dostosowanej do konkretnego medium.
Żaden inny polityk w Polsce nie ma w tym zakresie porównywalnych wyników do lidera Nowej Nadziei. Nie powinno to specjalnie dziwić. 37-letni polityk naturalnie lepiej „czuje” młodsze pokolenie i jest dla niego bardziej wiarygodny niż politycy starszej daty.
Warto także zwrócić uwagę na to, że dla dwóch największych partii najmłodszy elektorat nie jest wyborczym gamechangerem. Demografia sprawia, że znacznie więcej wysiłku PO i PiS wkładają w ofertę dla starszego pokolenia, które jest liczniejsze i łatwiej się z nim skomunikować. Mentzen jest na dobrej drodze, aby nie tylko zmobilizować swoją bazę, ale też zachęcić do zagłosowania tych, którzy jeśli nie głosowaliby na niego, to pewnie w ogóle do wyborów by nie poszli.
Zła informacja dla liberalnej opozycji, niewiadoma dla PiS-u
Debata publiczna jest skoncentrowana na sporze PiS vs. antyPiS. Spór ten jest jednak zrytualizowany. Jest jak I wojna światowa na froncie zachodnim – dużo strzałów i krwi w okopach, ale front od wielu lat ruszył się może o kilka metrów. Przepływy elektoratów między największymi blokami są minimalne. Oznacza to, że o tym, kto utworzy rząd, będzie decydować TUP.
W minionych miesiącach wydawało się, że słabnący PiS i zagospodarowanie TUP-u przez Hołownię przechyli szalę zwycięstwa na stronę opozycji. Ostatnie tygodnie pokazują jednak, że TUP dziś idzie w stronę Konfederacji. To mocno osłabia możliwość stworzenia rządu po wyborach przez PO, nawet w koalicji z PSL-em, Polską 2050 i Lewicą.
Czy dobry wynik Konfederacji, pewnie w okolicach 15%, oznacza, że PiS może się szykować na trzecią kadencję? Niekoniecznie. Konfederacja to nie Solidarna Polska, gdzie spory z PiS, choć często burzliwe, są jednak sporami „w rodzinie” obozu Zjednoczonej Prawicy. Krytyka PiS-u ze strony Konfederacji ma tymczasem miejsce na programowo głębszym poziomie niż krytyka PO (choć oczywiście nie przebija ich emocjonalnością). 
Dzieje się tak głównie ze względu na niechęć Konfederacji do kolejnych transferów społecznych, będących dla partii Jarosława Kaczyńskiego jednym z głównych narzędzi politycznej legitymizacji. Problemem dla PiS-u może być też to, że część jego elektoratu może czasem odpłynąć do samej Konfederacji, z czego na Nowogrodzkiej doskonale zdają sobie sprawę.
Czy wzrost poparcia dla Konfederacji oznacza więc, że zwiększają się szanse na utrzymanie władzy przez PiS w koalicji z Mentzenem i Bosakiem? Liderzy Konfederacji są politykami młodego pokolenia, którzy nie mają aż tak dużej presji na wejście do rządu. Zdają sobie także sprawę, że koalicja z PiS-em wiąże się z ryzykiem utraty elektoratu, tak jak miało to miejsce z LPR-em i Samoobroną w latach 2006–2007,czy niebezpieczeństwem utraty posłów, jak miało to miejsce z Porozumieniem Jarosława Gowina w ostatnich latach.
W konsekwencji istnieje duża szansa, że Konfederacja pozostanie w opozycji wobec PiS-u, tym razem posiadając znacznie silniejszą pozycję, co dla partii Kaczyńskiego nie byłoby dobrą informacją. Być może Konfederacja zgodzi się na mniejszościowy rząd PiS-u i będzie gotowa do punktowej współpracy.”

 

 

 

źródło: klubjagiellonski.pl, tarnogorski
Oprac. Łukasz Dudek